(30.05.1935 - 21.08.2011)
"Prawdziwe życie to sen"
Po ciężkiej chorobie w niedzielę rano (21.08.2011), zmarła w Łodzi prof. Maria Kornatowska - wybitna eseistka i krytyk filmowy, uwielbiana przez studentów wykładowczyni "filmówki", wspaniała postać łódzkiej i polskiej kultury.
Maria Kornatowska to autorka wielu publikacji i książek o tematyce filmowej, w tym wyśmienitej monografii Federico Felliniego pt. "Fellini", za którą w 2003 roku została laureatką nagrody im. Bolesława Michałka, a także zjawiskowego wywiadu-rzeki z Agnieszką Holland - "Magia i pieniądze". Publikowała w "Kwartalniku Filmowym", "Filmie", "Tygodniku Powszechnym" i nowojorskim "Nowym Dzienniku" (nie ukrywała swojej fascynacji tym miastem), stale współpracowała z miesięcznikiem "Kino". W 2009 roku zdobyła nagrodę PISF za uprawianie krytyki filmowej.
Kochała kino (choć o polskim filmie mówiła, że to imitacja), miała ogromną wiedzę i wrażliwość, lubiła ludzi, interesowała się różnymi dziedzinami sztuki, była częstym gościem na wydarzeniach artystycznych w całym kraju. (Dziennik Łódzki, 22.08.2011)

Spytacie dlaczego w naszej Historii Dubbingu znalazła się sylwetka Pani Profesor - otóż, Pani Maria była tą osobą, która była poniekąd sprawcą tego, że ta Historia w ogóle powstała. Zachęcała mnie do pracy nad nią. "Panie Zbyszku, niech pan pisze, bo jak nie pan to kto?". Kiedy widzieliśmy się podczas jej licznych podróży na Wybrzeże, zawsze konsultowałem się co do postępów w mojej pracy, zawsze życzliwa, służyła dobrą radą.
Jeszcze teraz nie mogę w to uwierzyć! Tak wspaniałych ludzi już nie ma.
Kiedy tylko przyjeżdżała do Gdańska, telefonowała - panie Zbyszku, jestem, może byśmy się spotkali?... Przez całą noc, zwykle, nie mogłem spać ze zdenerwowania - o czym ja będę rozmawiał, czy się nie zbłaźnię, przecież Ona to GIGANT.
Kiedy tylko się spotkaliśmy - wszystko mijało, otwarta, zabawna, ciekawa drugiego człowieka, sypała anegdotami jak z rękawa. Jej opowieści o Nowym Jorku znają pewnie wszyscy jej przyjaciele - o spotkaniu z Arturem Millerem, jak spotkała Gregory Pecka, jak była przewodnikiem i tłumaczem goszczącej w USA Wandy Jakubowskiej - to były perełki skrzące się humorem.
Pani Maria była postacią niezwykłą. Kobietą żyjącą pełnią życia i kochającą ludzi, tak jak jej wielcy mistrzowie, których kochała
i podziwiała - F. Fellini i Otar Josseliani.
Jestem naprawdę szczęśliwy że mogłem Panią poznać, że spotykaliśmy się często kiedy Pani Maria przyjeżdżała na Wybrzeże, pamiętam długie rozmowy spacerując po jej ukochanym Sopocie.
W tym roku nie było jej tam - "Panie Zbyszku, nie mam już siły by jechać tu tyle godzin, pociągi teraz kursują o dwie godziny dłużej". Jaka szkoda.
Była krytykiem światowej klasy - Jej książka o Fellinim to niewątpliwie najwybitniejsze dzieło krytyczne jakie powstało na świecie o tym twórcy. Ale chciałbym przypomnieć inną Jej książkę - dzieło skromniutkie, zaledwie 180 stron, ale proszę mi wierzyć - nie ma w Polsce osoby która mogłaby napisać taką książkę - nie było w Polsce odważnych by zajmować się tym tematem - "Eros i film". Książkę tą czyta się z zapartym tchem (jak wszystkie Jej książki), napisana z ogromną kulturą, barwnym językiem - to był absolutny bestseller PRL-u.
Miłość i temat miłości to było to co poruszało Panią Marię najbardziej. Kiedy niedawno zapytałem czy nie zamierza dopisać kilka rozdziałów do tej książki i wydać drugie, uzupełnione wydanie - "nie, panie Zbyszku, a o czym ja bym teraz pisała. Teraz wszystko jest wyłożone kawa na ławę. Nie ma już tej tajemnicy, nie mogę".
Nie znosiła tzw "komedii romantycznych" i była zdegustowana najnowszym kinem polskim - z wyjątkiem kilku filmów, m.in. "Dom zły" - to było kino z pazurem, kino w którym o coś chodzi - musi pan to zobaczyć!.
...

Maria Kornatowska i Grażyna Torbicka podczas dyskusji na festiwalu "Dwa Brzegi" w Kazimierzu. Pani Maria już wtedy ciężko chora była tam otoczona dyskretną opieką swoich najbliższych przyjaciół. O jej stanie mało kto wiedział. Maria zmarła niecałe dwa tygodnie później. Fot. T. Stokowski
Kiedy kilka lat temu wyszło drugie wydanie książki o Fellinim i Pani Maria przyjechała do Gdańska na cykl spotkań z czytelnikami, wybrałem się tam ze wszystkimi Jej książkami po autografy.
Kiedy przyszła moja kolej, Pani Maria spojrzała na mnie i powiedziała - "I co ja mam panu napisać" i rozpoczęła ze mną ponad godzinna rozmowę - a za mną stało jeszcze ponad 30 osób! Nikt nie odszedł, wszyscy przysłuchiwali się z ogromną ciekawością temu co pani Maria mówiła.
"Moją ulubioną książkę ulubionemu czytelnikowi Maria".
W kilku wspomnieniach o Niej czytam wielka Dama i hippiska - pamiętam kiedy spotkałem Panią Marię po raz pierwszy, był rok 1972-3, właśnie wróciła z festiwalu filmowego w Pesaro i nam uczniom szkół średnich opowiadała o kinie kontestacji i fali seksu zalewającej Zachodnie kino.
Kto mógłby z takim wdziękiem (była w spódniczce mini i dużym, pięknym dekoltem) opowiadać o filmach - pamiętam to do dziś - japońskim "Powstań podwójnie zgwałcona dziewico" czy o takim: "akcja tego filmu , całego filmu, dzieje się w jednym pokoju, pustym pokoju, na środku stoi krzesło, na nim siedzi nagi bohater i ... przepraszam za określenie - przez pół godziny bawi się własnym członkiem". No i kto w Polsce nie będąc wulgarnym i z taką kulturą mógłby opowiadać o takim kinie?
Pamiętam jak była kilka lat temu na Festiwalu Filmów Polskich w Gdyni i miała odwagę mówić to co myśli - jak napadano na nią, czy to w TV (pijany B.Szyc i reżyser tego dzieła o którym rozmawiali), czy na bulwarze w Gdyni, gdzie spotkała nas zabawna przygoda - matka jednej z reżyserek napadła na P.Marię - "Niech pani nie mówi o czymś na czym pani się nie zna!" "Ale kim pani jest?" Kiedy wytłumaczyłem o co chodzi, Pani Maria - "ale ja przecież nic nie mówiłam o filmie tej pani - tak wiem - sam pan widzi jak ciężka jest dola krytyka piszącego o polskich filmach. Wie pan, że jeden z reżyserów ( tu padło jego nazwisko) po tym jak nie zdobył nagrody głównej na festiwalu we Włoszech gdzie ja byłam w jury, nie odzywa się do mnie do dziś a jak mnie widzi w Łodzi to przechodzi na drugą stronę ulicy by mi nie powiedzieć dzień dobry! Sam pan widzi a ja niewiele mogłam tam zrobić, ten film był kompletnie niezrozumiały dla ludzi z innego kraju."
Dzwonię do Pani Marii - Pani Mario widziałem wczoraj Panią w telewizji. Pokazywali reportaż z przyjazdu Antonioniego do Polski. - "O Boże, wie pan wtedy byłam jeszcze młoda, ambitna...i kiedy poproszono mnie o wykład przed ogromnym audytorium i samym Antonionim w Hybrydach, mówiłam i mówiłam, i mówiłam. Chciałam przekazać wszystkie mądrości na jego temat...aż nagle widzę - audytorium zasypia! Już nigdy więcej nie zadręczałam słuchaczy swoją wiedza. Pilnuję się do dzisiaj..."
Kiedy oświadczyłem - Pani Mario, odchudzam się - usłyszałem - Ale po co? Niech pan tego nie robi, człowieka kocha się za to jakim jest a nie jak wygląda... ale niech pan za bardzo się nie odchudza bo panu z buzi zejdzie...
I jeszcze jedna anegdotka - spytałem - Pani Mario, ale czego Pani tam uczy w Szkole Filmowej - długa pauza - "wie pan... sama nie wiem." Kocham Panią Pani Mario i na zawsze pozostanie Pani w mej pamięci. Nie dziwię się że była Pani uwielbiana przez swoich studentów.
Kiedy miała spotkanie z czytelnikami i łobuzersko trzymała mikrofon oparty...hmm.. oparty.. powiedzmy że na udach - kiedy wyglądał jak poruszający się penis - kiedy mówiłem "Pani Mario, na Boga - przecież Pani taka znawczyni Freuda, wie dobrze co to znaczy" - śmiała się - Oj, panie Zbyszku...
Kiedy kilka miesięcy temu zadzwoniła do mnie - "Jest pan moją ostatnią deską ratunku - szukam tego filmu po całej Polsce, tylko pan może mi pomóc" - Dlaczego dzwoni Pani do mnie na końcu, trzeba było zacząć ode mnie! Byłem taki szczęśliwy że udało mi się w ciągu zaledwie paru dni zdobyć dla Niej ten wymarzony biały kruk - Beli Tara "Człowieka z Londynu" . Perełka!
I tylko dla niej zmusiłem się by przetłumaczyć i potem wklepać w formie napisów dialogi do tego filmu. I jak to potem wypadło - pytałem - chyba byli znudzeni tempem tego filmu, czy teraz nic już do nich nie dociera? Dociera Pani Mario. Zawsze coś w nas zostaje i jestem pewien że Pani studenci będą Panią pamiętali długo, długo jeszcze.

Kiedy kupowałem nowy numer "Kina", zaczynałem go zawsze od Kornatowskiej - dzwoniłem z recenzją, wrażeniami i gratulacjami. Kilka miesięcy temu napisała - "..kiedy najdzie mnie jesienna depresja..." - byłem w szoku - Pani Maria i depresja - niewyobrażalne - dzwonię do Niej, wita się ze mną słabym zmęczonym głosem - Pani Mario, czy jest Pani chora? - ależ nie,
a co? Tak słychać w moim głosie? - nie, nie, zmitygowałem się nie chcąc być niedelikatnym. Zadzwoniłem do naszej wspólnej przyjaciółki - zadzwoń do Niej i wybadaj - coś nie tak jest w Jej głosie, byłem naprawdę zmartwiony. Nie dała nic poznać po sobie, nie chciała współczucia, chciała byśmy pamiętali ją taką jak zwykle. Ale Pani Maria była pogodzona ze swoim losem - ja swoje już przeżyłam. Chciała umrzeć w domu, przeżyć te swoje ostatnie dni pełnią człowieczeństwa.. Niech będzie dla nas jakąś pociechą że tam w tamtym lepszym świecie Pani Maria, taka skryta w sprawach osobistych, spotka swego ukochanego, swoją wielką miłość, być może największą miłość Jej życia... Ale być może spotka swoich ukochanych bohaterów którzy przynieśli jej tyle wzruszeń - Gelsominę, Zampano, zawsze uśmiechniętą i ufną w ludzką dobroć - Cabirię. Może spotka tam swoich mistrzów - Federico Felliniego i Wojciecha Jerzego Hasa i będzie mogła porozmawiać o swoich ukochanych filmach. Filmach jakich już nie kręcą.
Pamiętam jej święte oburzenie, nie mogła tego przeżyć, kiedy jeden z jej studentów powiedział: " ...bo Fellini z tą muzyką Nino Roty to takie kino chill out'owe...". No jak on mógł! Święta racja Pani Mario.
Jeszcze niedawno słyszałem od Niej - " Bardzo lubię Tomka Raczka - on tak pięknie zajął się chorym Zygmuntem Kałużyńskim"
Dziękuję Panu Panie Mariuszu za opiekę nad Marią
Zbyszek
-------------------------------------------------------------------------------------
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na tej stronie pochodzą z internetu. Dziękujemy ich autorom za ich zamieszczenie. Taka Panią Marię zapamiętamy - uśmiechniętą.
Wywiady z Panią Marią możesz zobaczyć na stronach:
http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=80007
http://www.youtube.com/watch?v=y1w01H3XxrE
http://www.dailymotion.com/video/xkfblj_maria-kornatowska-o-filmach-rosselliniego_shortfilms
http://www.ustream.tv/recorded/13725275
http://www.youtube.com/watch?v=7XvRSEl-7co
http://www.tvp.pl/kultura/magazyny-kulturalne/weekendowy-magazyn-filmowy/wideo/18032011/4042368