ktoś będzie za 20 lat ten serial oglądał po polsku, to pewnie będzie myślał, że te sceny były cenzurowane albo coś i dlatego nie mają dubbingu, bo je wycięto.
Reżyser jakoś to udźwignie. A jeśli ktoś będzie oglądał za 20 lat ten serial, może się okazać, że zafrapuje go ten zabieg i odkryje, że brak dubbingu pojawia się w bardzo konkretnych sytuacjach (wykorzystanie prawdziwych dialogów z debaty, wywiadu lub wykorzystanie bardzo znanego youtubera, który "gra siebie" a nie jakąś postać).
Gdy to odkryje, być może przychyli się do mojej interpretacji i dostrzeże w niej atut, a nie "niesłuszną decyzję" (co jest terminem kuriozalnym w odniesieniu do mimo wszystko kreatywnej roboty). Pomijam, że w niektórych kręgach Pewdiepie jest marką dużo silniejszą niż South Park.
South Park nigdy nie był tworzony z założeniami, które są popularne wśród aktywnych członków tego forum - bo i dlaczego miałby być? Nigdy też nie kryłem, że inaczej postrzegam ideę dubbingu takiego tworu jak SP. To Wy odczuwacie konieczność istnienia czytanej tyłówki (której na próżno szukać w oryginale), czy dubbingowania wszystkich kwestii w serialu, w którym czyjś głos bywa po prostu elementem gagu, nie ja.
Zgodnie z dubbingowym savoir-vivre powstały (powstają) inne, bardzo dobre moim zdaniem dubbingi dla starszych odbiorców jak Futurama, Bojack Horseman czy ostatnio Rick i Morty, że przytoczę tylko kilka z nich. South Park, przynajmniej na razie, jest wyrazem mojej wrażliwości i poczucia humoru.