Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
-
- Stremowany amator
- Posty: 59
- Rejestracja: 1 maja 2014, o 18:08
- Kontakt:
Re: Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
Uprzejmie donoszę, że film właśnie leci z dubbingiem w Canal Plus.
|Prosimy nie wyłączać radia w nocy.|
Re: Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
Jak by nikt nie wiedział, ten film z dubbingiem leciał w Canal+ po raz pierwszy już 22 listopada 2008. Nawet pamiętam, że w zapowiedziach filmu z tego okresu miały kwestie pochodzące z dubbingu kinowego.BuryZenekPL pisze:Uprzejmie donoszę, że film właśnie leci z dubbingiem w Canal Plus.
-
- Stremowany amator
- Posty: 59
- Rejestracja: 1 maja 2014, o 18:08
- Kontakt:
Re: Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
Podczas ostatniej emisji w C+ zauważyłem, że w napisach końcowych w miejsce informacji o głównych odtwórcach oryginału są plansze informujące o polskiej wersji językowej, a także są podani wykonawcy piosenki o Spider-Chrumie (chór) oraz Hymnu Springfield z napisów końcowych.
Co dziwne, po napisach końcowych dialog pracownika kina został w oryginale (We wcześniejszych emisjach z lat 2008-09 w C+ mówił Dziduch), a potem były plansze ze wszystkimi zdubbingowanymi postaciami w oryginale, włącznie ze zwierzętami.
Co dziwne, po napisach końcowych dialog pracownika kina został w oryginale (We wcześniejszych emisjach z lat 2008-09 w C+ mówił Dziduch), a potem były plansze ze wszystkimi zdubbingowanymi postaciami w oryginale, włącznie ze zwierzętami.
-
- Pirszo loszka
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 gru 2011, o 01:46
- Lokalizacja: Szpital na peryferiach vel Lazaret na zadupiu
Re: Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
Biorąc pod uwagę oooogrom opinii o tym dubie
muszę się wyzewnętrznić mocno, bo spodziewawszy się przeciętniaka dostałam całkiem konkretny kawał dubbingu, który wart jest może nie mszy, ale wpisu na bank.
Obsada daje radę. Teraz można marudzić, że Reczka ogólnie w regionalizacjach jest za dużo, ale trzeba brać pod uwagę, że wtedy to był najświeższy import z Wrocławia, bodaj pierwszy raz w tak dużej głosowej roli, no i jak raz zwyczajnie, normalnie pasował, a nie, że "ooo, zostało coś do obsadzenia, dawać Reczka/Pawlaka/Barwińskiego". Zielińska pięknie chrypi, Kluźniak jak to Kluźniak - perfekcyjnie wnerwiająca mała dziewczynka. Pamiętam, że były zarzuty ze strony fanów jeszcze przed premierą, że "Bart nie może brzmieć jak Dexter". I nie brzmiał. Wizmur nie była z tej półki, która wszystko obrabia tym samym tembrem głosu. Nie wiem, czy ten nader udany główny team przebił oryginały, ale jestem absolutnie pewna, że obsadę tego pokracznego serialowego opracowania z Pulsu zjada na śniadanie.
Nie zgodzę się, że drugi plan był aż tak zaludniony towarzystwem typowym dla wszystkiego, co dubbingowane na polski. Tak naprawdę zraziła mnie mocno tylko wstawiona tradycyjnie do roli dziecięcej Turowska. Poza tym... Zykun, Konarowski, Ferency, Krakowska - czy to są nazwiska, które ciągle przewijają się przez tyłówki? Nie sądzę
(Swoją drogą gdy usłyszałam tą ostatnią, byłam już totalnie, zupełnie kupiona. Osoba, z którą oglądałam, doznała czegoś podobnego po Ferencym.)
A teraz fragment kontrowersyjny, bo będę bronić Dunka i jego pływających w złej sławie dialogach. Po tym, co ja się na tym forum nasłuchałam, spodziewałam się Andrus wie, czego, a było... nieźle. Całkiem nieźle.
A co do tego zakorzenienia... Kinówka była zdecydowanie robiona pod nie fana Simpsonów, a przeciętnego widza, który serialu nie ogląda i tak jakby nie ma żadnego obowiązku znać jego kontekstu. Tego kulturowego, gdy jest np. Polakiem, też. Dam głowę, że gdyby wszystkie amerykańskie odniesienia pozostawić jak stały, film nie byłby szczególnie atrakcyjny dla naszych widzów i najzwyczajniej w świecie by się nie sprzedał, bo na samej kultowości wśród tej garstki, która kiedyś tam oglądała emisję na Jedynce czy Fox Kids, na siebie nie zarobi. A taki obraz zarobić na siebie musi, czy to nam się podoba czy nie. I zupełnie odchodząc od tego - co to za przyjemność z oglądania filmu, kiedy nie łapiesz żartu od razu, bo bazuje na czymś, co dla osoby z twojej szerokości geograficznej jest oczywiste, tylko musisz dumać, do której rzeczy wielbionej przez hamburgerarzy tu piją 
Aha - liberalne podejście do translacji trochę biło w oczy w momentach, kiedy tłumaczono napisy na ekranie, ale to były jedyne mało wygodne momenty.

Obsada daje radę. Teraz można marudzić, że Reczka ogólnie w regionalizacjach jest za dużo, ale trzeba brać pod uwagę, że wtedy to był najświeższy import z Wrocławia, bodaj pierwszy raz w tak dużej głosowej roli, no i jak raz zwyczajnie, normalnie pasował, a nie, że "ooo, zostało coś do obsadzenia, dawać Reczka/Pawlaka/Barwińskiego". Zielińska pięknie chrypi, Kluźniak jak to Kluźniak - perfekcyjnie wnerwiająca mała dziewczynka. Pamiętam, że były zarzuty ze strony fanów jeszcze przed premierą, że "Bart nie może brzmieć jak Dexter". I nie brzmiał. Wizmur nie była z tej półki, która wszystko obrabia tym samym tembrem głosu. Nie wiem, czy ten nader udany główny team przebił oryginały, ale jestem absolutnie pewna, że obsadę tego pokracznego serialowego opracowania z Pulsu zjada na śniadanie.
Nie zgodzę się, że drugi plan był aż tak zaludniony towarzystwem typowym dla wszystkiego, co dubbingowane na polski. Tak naprawdę zraziła mnie mocno tylko wstawiona tradycyjnie do roli dziecięcej Turowska. Poza tym... Zykun, Konarowski, Ferency, Krakowska - czy to są nazwiska, które ciągle przewijają się przez tyłówki? Nie sądzę

(Swoją drogą gdy usłyszałam tą ostatnią, byłam już totalnie, zupełnie kupiona. Osoba, z którą oglądałam, doznała czegoś podobnego po Ferencym.)
A teraz fragment kontrowersyjny, bo będę bronić Dunka i jego pływających w złej sławie dialogach. Po tym, co ja się na tym forum nasłuchałam, spodziewałam się Andrus wie, czego, a było... nieźle. Całkiem nieźle.
Oglądałam z osobą towarzyszącą 8 lat po premierze - tylko dowcip o potworze brzydkim jak minister się zestarzał. Dobra, może nie tyle zestarzał, co śmieszy w inny sposób. Wszystko inne gra i buczy, pękaliśmy na wstawkach o moherach w kościele, kontroli Sanepidu i podobnych, co czyni cały ten zarzut mocnym inwalidąポッテロ pisze: Jedyne, do czego tak naprawdę mógłbym się przyczepić, to polskie tłumaczenie – niektórych może bawiło dwa lata temu, ale obawiam się, że za dziesięć lat dubbing trzeba będzie nagrywać na nowo, żeby śmieszył. A to wszystko przez to, że dialogista najwidoczniej nazbyt zagapił się na Wierzbiętę przy „spolszczaniu” oryginalnego skryptu. Zamiast odwoływać się do jakichś nieśmiertelnych haseł, odwoływał się do głośnych w 2007 roku wypowiedzi polityków, z których część dziś już została zapomniana, a za dziesięć lat nikt o nich nie będzie pamiętał. Tłumacz/dialogista najwidoczniej Simpsonów nie zna, inaczej nie porywałby się na lokalizowanie produkcji tak głęboko zakorzenionej w amerykańskiej kulturze poprzez wplatanie do skryptu jakichś sezonowych politycznych one-linerów.


Aha - liberalne podejście do translacji trochę biło w oczy w momentach, kiedy tłumaczono napisy na ekranie, ale to były jedyne mało wygodne momenty.
Re: Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
Wiem, że to nieładnie kobiecie wypominać wiek, ale my jesteśmy już starzy. Kiedy film wchodził do kin miałem dwadzieścia lat, więc my pamiętamy czasy i wydarzenia, do których Dunowski odnosił się w dialogach, a przynajmniej potrafimy je z czymś skojarzyć, bo nimi żyliśmy. A co ma powiedzieć taki osiemnastolatek oglądający dziś ten film z dubbingiem, którego osiem lat temu niewiele interesowały te całe polityczne pierdoły, bo jeszcze kopał balę na dworze? Myślisz, że skojarzy tekst typu „Seks jest zły, bo nie rozwija” z dołami intelektualnymi, jakie zasiadały w PiS-ie? Albo tekst o smoku, którego teraz już dokładnie nie pamiętam, ale odwoływał się do starego Giertycha i jego tekstu o smoku wawelskim. Ministra z odległego kraju też raczej nie skojarzy z Giertychem juniorem. Te żarty mogą być zabawne tylko dla starych ludzi.Daguchna pisze:Oglądałam z osobą towarzyszącą 8 lat po premierze - tylko dowcip o potworze brzydkim jak minister się zestarzał. Dobra, może nie tyle zestarzał, co śmieszy w inny sposób. Wszystko inne gra i buczy, pękaliśmy na wstawkach o moherach w kościele, kontroli Sanepidu i podobnych, co czyni cały ten zarzut mocnym inwalidą
Hey hey let’s go 喧嘩する
大切な物をprotect my balls
僕が悪いso let’s fighting
Let’s fighting love
Let’s fighting love
大切な物をprotect my balls
僕が悪いso let’s fighting
Let’s fighting love
Let’s fighting love
-
- Pirszo loszka
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 gru 2011, o 01:46
- Lokalizacja: Szpital na peryferiach vel Lazaret na zadupiu
Re: Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
Bo wy wcale nie traktujecie mnie tu już jak facetaポッテロ pisze:Wiem, że to nieładnie kobiecie wypominać wiek.

Zupełnie szczerze się przyznam - pokojarzyłam źródło tych tekstów dopiero, gdy wszystkie wypisałeś. Przy oglądaniu w ogóle nie pozapalały mi się te lampki, chociaż powinnam to znać. Może przy oglądaniu nie przyjdą komuś do głowy (bo okej, zapominam, że jest już całkiem dobrze podrośnięta generacja dzieciaków, które ich nie mogą pamiętać), ale te wstawki śmieszą tak... jakoś uniwersalnie. "Seks nie rozwija", bo konserwatywne środowiska zawsze tak mówią, minister z odległego kraju, bo politycy są brzydcy z zasady i tak dalej. Ktoś powie, że Dunowskiemu w tym momencie po prostu się pofarciło, ale grunt, że to wszystko po latach nadal działa. Może dlatego, że i film sam w sobie trochę się broni - o większości tak "upolszczanych" filmów z tamtego poshrekowego okresu nie da się tego powiedzieć.
Re: Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
Moim zarzutem do większości tych żartów jest coś zgoła innego - one mogą śmieszyć w jakiś tam sposób, ale pewne skojarzenia nie nasuwają się same, mimo znajomości kontekstu. Jakby mi ktoś tego nie powiedział wprost to zdania o seksie z niczym bym nie skojarzył (a do ogólnofamilijnego feelu całości w ogóle mi nie pasował). No i jednak takich ewidentnie "naszych" żartów był lekki nadmiar, co sprawiało, że czułem się jak przy "kakale" na Thorze. Większość z nich z osobna się broni, ale kupą...


Re: Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
Z tym się zgadzam w 100%. W roku premiery filmu miałem zaledwie 9 lat i nie miałem większego prawa kojarzyć wydarzeń, do których odnoszą się te wszystkie teksty. Z nich wszystkich skojarzyłem tylko: A co ja? Tinky-Winky?. Ale mimo to, że nie kojarzyłem reszty tych odniesień do polskiej rzeczywistości, nie przeszkadzało mi to by dobrze bawić się przy filmie. Kilka lat temu głównie przez zachowania bohaterów, a po latach także i przez te teksty. Oczywiście nie wszystkie były zabawne ale przy większości jakiś tam uśmiech zagościł na mojej twarzy. Jedyne zarzuty jakie mam wobec tego dubbingu to strasznie ograniczony cast jak na taką masę postaci pojawiających się w filmie. Mogliby go przynajmniej powiększyć o minimum kilka nazwisk, a nie, że potem jeden aktor podkłada głos pod kilka postaci. Poza tym z lekka irytowały mnie niektóre wstawki lektora. Jak np. ciągle powtarzał ten tekst z tym "Między młotem i kowadłem". Wiem, że miało to podkreślić sytuacje w jakiej znalazł się Homer ale można było to zrobić w jakiś inny sposób. To było trochę takie... po prostu dziwne.Daguchna pisze: Może przy oglądaniu nie przyjdą komuś do głowy (bo okej, zapominam, że jest już całkiem dobrze podrośnięta generacja dzieciaków, które ich nie mogą pamiętać), ale te wstawki śmieszą tak... jakoś uniwersalnie.
-
- Pierwszy mikrofon
- Posty: 263
- Rejestracja: 6 sie 2012, o 17:03
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: Simpsonowie (The Simpsons Movie); 2007
Film obejrzałam z dubbingiem zanim zabrałam się za serial. I dopiero potem do mnie dotarło jak skrzywdzili pana Burnsa w polskiej wersji językowej. Jednak wybaczę im to bo z ich punktu widzenia była to mało istotna postać epizodyczna. Zal tylko serce ściska ze nie dubbingujemy serialu (już) a starego dubbingu nie można nigdzie znaleźć (nie słyszałam nawet jednej scenki, żeby się chociaż rozeznać w temacie).
Gdy życie daje Ci cytryny... powiedz, że to żółte pomarańcze i sprzedaj je dwa razy drożej.