1. "Igloo" (Igloo) - USA 1932... reż.Ewing Scott


"Igloo - to lodowa lepianka, dom Eskimosa, mieszkańca najbardziej na północ wysuniętej części Alaski. Igloo - to jedyne schronienie przed okrutnym klimatem - to ognisko rodzinne i - grób, w którym zostają zamurowani starcy, niezdolni już do ciężkiej walki o byt. Długotrwała i surowa zima, straszliwe zawieje śnieżne i huragany, nie raz, nie pozwalają na polowanie - jedyny środek do życia tych ludzi, pozostających w warunkach skrajnego prymitywizmu, których wszelkie wymagania życiowe zadawala kawał surowego mięsa foki i miseczka palącego się tranu (oświetlenie i ogrzewanie). Reżyser Ewing Scott, który spędził czas pewien na Północy, przedstawia nam bytowanie Eskimosów, z ich obyczajami, dramatami i skromnymi uciechami, z notatek kinematograficznych, które chciał ująć w film, nie przez odpowiedni montaż, lecz wiążąc je wątłą nicią fabuły, bez której mogłoby się doskonale obejść. Albowiem wtedy zostałyby jedynie autentyczne zdjęcia, a tak - w celu pokazania np. ludzi unoszonych przez krę, - reżyser musiał uciec się do niefortunnej inscenizacji niektórych epizodów w - atelier. Wiele prawdziwie dramatycznej grozy, a także humoru, można wydobyć tylko ze ścisłego reportażu, pokazano nam, w swoim czasie, w filmie "Z Byrdem do bieguna".
"Igloo" ma wartość, jako film folklorystyczny - doskonała ilustracja do lekcji geografji, dająca pojęcie nietylko o życiu Eskimosów, ale o tamtejszym krajobrazie i faunie. Występujący w filmie Eskimosi utwierdzają nas w przekonaniu, że niema tak brzydkiej rasy, w której nie udałoby się znaleźć kilku piękności, w znaczeniu fotogenicznem. Niejedna z wielbicielek "cavemen'ów" uzna pewnie młodego myśliwca, ratującego całą wioskę od głodowej śmierci, za 100 procentowego mężczyznę, godnego rywala "samego" Clarka Gable'a. Co do mnie, wolę zdecydowanie - Eskimosa.
.

Najsłabszą strona filmu jest "objaśniacz" polski, który w sposób dość patetyczny opowiada o tem, co... się widzi. Film, podany "na niemo", z odpowiednią ilustracją muzyczną, robiłby znacznie lepsze wrażenie."
[St. H., Kino nr. 1, 1 styczeń 1933 r.]
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
2. "Tajemnicza wyspa" (The Mysterious Island) - USA 1929... reż. Lucien Hubbard
.

" Wszystkie wynalazki przeżywaliśmy już w bajce fantastycznej. W bajce, gdy naciskano guziczek w ścianie, zapalały się światła - przeczucie elektryczności, gdy naciskano drugi - wytryskała ze ściany woda.
Przeczuliśmy niektóre wynalazki na dziesiątki lat naprzód. W "Tajemniczej wyspie" budowa łodzi podwodnej i porozumiewanie się na falach eteru uważano za bajkę, a człowieka, który ją wymarzył - za szaleńca. Hrabia Dakkar kryje się ze swoją łodzią podwodną na bezludną wysepkę i w otoczeniu garstki oddanych mu ludzi dokonywa wielkiego dzieła.
Kolorowe zdjęcia, wspaniałe krajobrazy morskie, wnętrza warsztatów okrętowych przy budowie łodzi podwodnej, dno morskie z jego wszystkiemi cudami, wreszcie fantastyczne potwory, zamieszkujące głębie morza - oto zalety filmu.
Piękną postać człowieka nauki, stojącego ponad wszelkiemi namiętnościami ludzkiemi, stworzył Lionel Barrymore. Cóż to za gra! Jane Daly, artystka mało znana u nas, ma duży temperament sceniczny i dobrą ekspresję dramatyczną. Lloyd Hughes, młody uczony, pomocnik Dakkara, jest jakby stworzony do tej roli i wzbudza pod każdym względem zaufanie - i jako uczony i jako bohaterski kochanek.
.

Amerykanie lubują się w kolorycie rosyjskim. "Rubaszki", papachy, czerkieski, stroje rosyjskie, prawosławny znak krzyża! Nawet baron Falon, czarny charakter, przez cały czas akcji nie zdejmuje papachy z głowy.
Reżyseria chwilami udatna. Film jest niemy, z podkładem dźwiękowym. W krótkim djalogu spróbowano polskiego dubbingu, ale bez powodzenia. "Dubbing" musi być robiony solidnie, precyzyjnie, rzetelnie - albo nie robiony wcale. Zapamiętajcie to sobie, pp przedsiębiorcy filmowi.
"Tajemnicza Wyspa", choć właściwie nie ma nic wspólnego ze słynną powieścią Verne'a, jest filmem, odpowiednim dla młodzieży. I tylko dla niej. Ale cóż? Właśnie dla młodzieży jest niedozwolona. "
[W.K. "Kino" nr. 33, 13 sierpień 1933 r.]
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------