W przełomowym roku 2018 za sprawą Imperial CinePix do polskich kin trafiły dwa dubbingowane filmy dozwolone od lat szesnastu: Predator i Deadpool 2. Wydawało się wówczas, że wydawca zapoczątkowuje nieśmiało nowy trend, kontynuowany jeszcze w 2019 (Terminator: Mroczne przeznaczenie), ale niestety – jako dystrybutor głównie Foksa, którego niedługo później wykupił Disney, Imperial zniknął z rynku w 2020 roku, a wraz z nim dubbingowane filmy z kategorią R. Na kolejną okazję, żeby obejrzeć w kinach dwa zdubbingowane filmy dla dorosłych, przyszło nam czekać sześć lat, i – co ciekawe – jednym z nich ponownie jest opowieść o dzikich harcach Deadpoola.
Po tym, jak polski oddział Disneya opublikował na YouTubie finalny zwiastun filmu, w komentarzach pod nim pojawiło się kilka głosów wyrażających niezadowolenie ze zmiany głosów Deadpoola i Wolverine’a. W pierwszych zwiastunach głosów postaciom użyczali Michał Zieliński z Deadpoola 2 i Krzysztof Banaszyk, dubbingujący X-mana w kilku wcześniejszych produkcjach o mutantach, w tym w Loganie: Wolverinie. Trudno powiedzieć, czym podyktowana była zamiana ich na Macieja Stuhra i Marka Bukowskiego, podczas gdy zachowano głosy niemal wszystkich pozostałych aktorów, którzy wcześniej pojawiali się w filmach i serialach. Być może Disney ma bardziej wyśrubowane od Foksa wymagania castingowe odnośnie do głównych ról? Przeczyłoby temu zaangażowanie Cezarego Pazury pod Johnny’ego Deppa w Piratach z Karaibów: Zemście Salazara, jak również to, że to Disney jako pierwszy – przy Gigantach ze stali z 2011 – zatwierdził Banaszyka pod Hugh Jackmana. W Internecie pojawiają się niepotwierdzone pogłoski odnośnie do złego stanu zdrowia Krzysztofa Banaszyka. Gdyby tak było, czemu wymieniono też Michała Zielińskiego? A być może skoro wymieniono już jednego głównego aktora, to stwierdzono, że przeprowadzi się też casting na lepszy odpowiednik tego drugiego?
Jakikolwiek nie byłby powód zmiany, wyszła ona dubbingowi zdecydowanie na plus. Stuhr i Bukowski są znacznie lepszymi odpowiednikami głosowymi Ryana Reynoldsa i Hugh Jackmana. Brzmią o wiele bardziej naturalnie i nie potrafię przytoczyć ani jednej sceny z Deadpoola & Wolverina’a, w której popadaliby w sztuczność. Pomimo tego, że Stuhr jest dość aktywnym aktorem głosowym, podczas seansu zapominało się o tym, że ogląda się film z dubbingiem, o czym przypominały głosy Zielińskiego w Deadpoolu 2 i Banaszyka w Loganie. Można chyba uznać, że Stuhr zamaskował się całkiem nieźle i nie jest aż tak rozpoznawalny z głosu jak jego śp. ojciec, bo widzowie na moim seansie byli zaskoczeni, widząc na planszy z obsadą jego nazwisko. Nie posuwałbym się od razu do stwierdzenia, że Stuhr mógłby zostać stałym głosowym odpowiednikiem Ryana Reynoldsa, ale brzmi on zdecydowanie lepiej niż Zieliński – zarówno jako Reynolds, jak i jako Deadpool. Inaczej jest z kolei z Markiem Bukowskim – ten nawet mógłby na stałe dubbingować Jackmana, ma bowiem zdecydowanie bardziej zbliżoną do niego barwę głosu, w dodatku nie tak charakterystycznego jak Banaszyk (który głosowo nie jest do niego zbliżony ani trochę, a jako polski odpowiednik wybrano go prawdopodobnie tak, żeby pasował do imponującej postury Australijczyka). Jak już wspomniałem, obaj główni aktorzy wypadli w powierzonych im rolach bardzo dobrze, świetnie sprawując się zarówno w normalnych dialogach, jak i chociażby w scenach, w których wydzierają się na siebie.
Co ważne, także niemal cała reszta aktorów wypada naprawdę dobrze i naturalnie. Jedyna postać, która momentami nieco zgrzytała, to Cassandra Nova dubbingowana przez Anastazję Pazurę. Nie oglądałem jeszcze filmu w wersji oryginalnej i nie wykluczam, że naśladowała ona sposób gry Emmy Corrin, ale dało wyczuć się w tej kreacji odrobinę teatralnej naleciałości i sztuczności. Nie było to jednak nic, co dyskwalifikowałoby tę rolę – tym bardziej, że było to chyba albo debiut tej aktorki w dubbingu, albo pierwsza ważniejsza rola.
Cały film jest metażartem, w którym bohaterowie trafiają na śmietnik dla zapomnianych i niepotrzebnych postaci. Wśród nich znajduje się Johnny Storm z Fantastycznej Czwórki z 2005 i jej kontynuacji, grany przez Chrisa Evansa. Dość zrozumiałe jest, że studio zaangażowało do zdubbingowania go Pawła Ciołkosza, związanego z tym aktorem od premiery Avengers w 2012, jednak biorąc pod uwagę tę całą metazabawę żałuję, że Sonica nie zatrudniła w tym przypadku Mateusza Damięckiego – było by to też fajne mrugnięcie okiem i metażart dla miłośników dubbingu. Tym bardziej, że to sama Sonica te dziewiętnaście lat temu obsadziła Damięckiego pod Evansa. Z drugiej strony – dubbing powstawał dla Disneya, więc być może Ciołkosz jest już tam po prostu na stałe przypisany do Evansa.
Niezmiernie cieszę się, że dialogi do Deadpoola & Wolverine’a ponownie napisał Michał Wojnarowski, bo jego tłumaczenie było zdecydowanie jednym z najjaśniejszych punktów dubbingu do Deadpoola 2. Wojnarowski na szczęście utrzymał poziom i dostarczył aktorom tekst, który momentami rozbawia do łez. Pojazd Deadpoola na hondę odyssey będącą odpowiedzią ludzkości na kiłę to klasa sama w sobie, a mam wrażenie, że „nasieniowodór” czy „królowa loda” mogą wejść za jakiś czas do potocznej polszczyzny. Jak wspomniałem, nie byłem jeszcze na wersji oryginalnej i nie do końca wiem, jak Wojnarowski poradził sobie z odniesieniami i wulgaryzmami. Dialogi do tej i poprzedniej części pokazują, że obraca się on nieźle w popkulturze, jednak już po zwiastunach widać było, że pewne nawiązania są w dubbingu zamieniane czy „łagodzone” pod mniej obeznanego odbiorcę. Ot, chociażby podczas rozmowy ze Ślepą Al Deadpool wspomina bezpośrednio o Kevinie Feige’em, prezesie Marvel Studios, który w polskiej wersji zamieniony zostaje po prostu na „szefa studia”. Być może uleciały też jakieś inne nawiązania, ale nawet jeśli tak, to raczej nie w zatrważających ilościach, bo mimo wszystko polska wersja ma ich mnóstwo. Bardzo sporadycznie pojawiały się też lokalizacje, ale na tyle lekkie, że teraz, kilkanaście godzin po seansie, nawet nie potrafię sobie ich przypomnieć.
Zwiastuny pokazały też, że Wojarowski ma stosunkowo swobodne podejście do wulgaryzmów. W jednym z nich „Come again” Wolverine’a zamieniono na „Jebnąć ci?”, i również w ostatecznej wersji był w tym miejscu jakiś bluzg. To, wraz z porównaniem poprzedniej części, pozwala przypuszczać, że Wojnarowski nie przekładał wulgaryzmów jeden do jednego – co zresztą nie ma sensu – w jednym miejscu je odejmując, a dodając w innym, tak, żeby dla Polaków brzmiało to sensownie i zgrabnie. W polskiej wersji brzydkie słowa, wiązanki i wulgarne neologizmy latają często i nie wiem, czy jest ich więcej czy mniej niż w wersji oryginalnej, ale powtykano je tak, że brzmią naturalnie, nie wywołują zażenowania i nie sprawiają wrażenia dodawanych na siłę.
Kwestie techniczne? Jeżeli chodzi o dźwięk, to nie mogę się absolutnie niczego przyczepić – wszystkie dialogi są wyraźne i czyste, niezagłuszane przez muzykę i dźwięki. Podobnie jak przy Loganie przyczepić muszę się tego, że Wolverine, Laura i Charles Xavier nazywani są w polskiej wersji [wolverinem], [laurą] i [ksawierem]. Trochę szkoda, że Disney nie kontynuuje tradycji Imperial CinePix, które przy Deadpoolu 2 spolszczyło wszystkie napisy ekranowe. Co prawda w części trzeciej pojawiają się tylko trzy, ale nie zostały one opatrzone nawet podpisami. Z kronikarskiego obowiązku warto też odnotować, że napisami opatrzono montaż scenek podczas napisów końcowych, w którym wykorzystano fragmenty filmów Foksa na podstawie komiksów Marvela i sceny zza ich kulis. Można tylko zgadywać, czy taki był wymóg Disneya, czy pozostawiono je w tonie międzynarodowym, czy może studio miało akurat taką wizję na ten segment.
Sonice przypadł w udziale dubbing do drugiego – po Furiosie: Sadze Max Max – i ostatniego w tym roku filmu z kategorią wiekową R, a studiu ponownie udało się dostarczyć dobrej jakości opracowanie. O ile Furiosa była po prostu przyzwoita, o tyle Deadpool & Wolverine wypada świetnie. Nie licząc może nieco słabszego występu Anastazji Pazury, trudno jest mi zarzucić coś recenzowanemu dubbingowi. Polska wersja na pewno odbiega trochę od oryginału, co można stwierdzić po zwiastunach i porównaniu dubbingu do poprzedniej części z pierwowzorem, ale koncertowo spełnia swoje zadanie – sala kinowa co i rusz wybucha salwami śmiechu we właściwych momentach, całość brzmi dobrze i naturalnie, a nawiązania popkulturowe i metażarty nie ulatują w przekładzie.
Grafika wykorzystana w nagłówku: © Marvel Studios / 20th Century Studios.
Właśnie wróciłem z seansu w dubbingu i niestety niektóre żarty zostały skopane w tłumaczeniu. W czwartek byłem na pokazie przedpremierowym w napisach, więc mam porównanie. Najbardziej dostało się scenie z bazooką, która w polskim dubbingu nie ma za grosz humoru i odniesienia do kultury (w oryginalnej wersji Deadpool pyta się Elektry skąd ta bazooka, a ona na to, że od Punishera. Deadpool na to, że od którego, by było już ich chyba czterech. Wtem Blade rzuca tekstem, że za to on jest tylko jeden. Deadpool patrzy na widzów i podnosi brwi, bo przecież nowy Blade jest już obsadzony). W polskiej wersji jest to przetłumaczone czemu mają tylko jedną bazookę, a nie więcej. Nie wiem skąd ta zmiana, tym bardziej, że za napisy i dubbing odpowiedzialny był chyba ten sam tłumacz.
Co do przekleństw, to odniosłem wrażenie, że w dubbingu było ich chyba 10x więcej 😉
Pełna zgoda co do Marka Bukowskiego. Już od pewnego czasu zastanawiałem się wnikliwie, skąd tak silne wzburzenie wśród ludzi w stosunku do zmiany Banaszyka, który – także moim zdaniem – nie jest dobrym wyborem pod Jackmana. Tym bardziej po seansie jestem tym zdziwiony, bo naprawdę trudno wyobrazić sobie lepszy polski odpowiednik pod tego aktora. O Michale Zielińskim nie wspominając, bo on już zupełnie nie pasował.
Dla mnie, ten dubbing to jakiś dramat! Uwielbiam Maćka Stuhra, ale z całym szacunkiem dla jego talentu i dorobku, totalnie nie pasuje do tej roli. Nikt mi nie wmówi, że ciężko Go rozpoznać, bo jest to tak charakterystyczny głos, że nie da się go pomylić z kimś innym. Przez dwie części przyzwyczailiśmy się do Zielińskiego i moim zdaniem, powinien kontynuować. Ciężko mi było przebrnąć przez ten film, oglądając bohatera pokroju Deadpoola mówiącego głosem Flynna Rydera z „Zaplątanych”. Nie chcę nikogo szufladkować, ale Stuhr zupełnie mi tutaj nie pasuje.
Odważna teza odnośnie Jackman – Banaszyk. Nie zgadzam się i pewnie jestem w większości dlatego gratuluję odważnej tezy. Logan pokazał mi, że duet Jackman – Banaszyk wnosi film na poziom rewelacyjny. Brakowało mi go bardzo podczas seansu, ale Bukowski jest niezłym zastępcą, mam nadzieję, że jednorazowym. Obecność Maćka Stuhra powodowała, że nie mogłem zapomnieć, że oglądam dubbing, co akurat jest wadą. Ostatecznie mógłby zostać na stałe głosem Deadpoola, bo ta postać jest teatralna. Natomiast Reynolds ma niebywałego pecha jeżeli chodzi o polski dubbing, bo co produkcja ma inny głos. Dobrze gdyby studia się już w końcu zdecydowały. Chyba najlepszy casting pod Reynoldsa zrobił Netflix (Barwiński), ale ten aktor jest już obsadzony w Disneyu.
Ogólnie dubbing nowego Deadpoola na plus. Wczoraj na wieczornym seansie w cinema city było z 70% zajętych miejsc.
Obejrzałem obie wersje. Dubbing wykonany bardzo solidnie. Jak zauważył Patryk, ilość przekleństw faktycznie większa, ale pasuje to do Deadpoola.
Co do obsady – IMO Bukowski godnie zastąpił Banaszyka, moim zdaniem brzmiał bardzo naturalnie i pasował do twarzy Jackmana. Maciej Stuhr – gdyby od początku był głosem Raynoldsa/Deadpoola to pewnie na tym etapie już bym był przyzwyczajony. Niestety, na tę chwilę preferuję Zielińskiego (nie twierdzę, że Maciej Stuhr zagrał źle, natomiast jego głos jest tak charakterystyczny, że trudno się przyzwyczaić; natomiast bardzo fajnie wypadał kiedy „oddalał” się od swojego zwykłego głosu – czy to krzycząc, czy wydając bliżej nieartykułowane dźwięki).
Samo tłumaczenie też bardzo dobre, ale za chiny ludowe nie rozumiem brak przełożenia trzech żartów (UWAGA SPOJLERY):
1. Blade w angielskiej wersji twierdzi, że jest jedynym Blade’em, co Deadpool „komentuje” spojrzeniem w kamerę (ponieważ Blade’a w MCU będzie grał inny aktor”). W polskiej wersji słyszymy, że „Blade jest wart tyle, co cały arsenał”, po czym następuje spojrzenie w ekran.
2. Deadpool odgrywający słynną scenę umierającego Spocka z „Gniewu Khana” w angielskiej wersji mówi „Jestem Spockiem”, w polskiej „Jestem Hanem Solo”. Chciałbym się dowiedzieć, co autor przekładu miał na myśli.
3. W angielskiej wersji, gdy Deadpool widzi czaszkę Antmana twierdzi, że Paul Rudd w końcu się zestarzał, w polskiej, że zestarzał się Antman.
KONIEC SPOJLERÓW
Mimo to uważam, że reszta przekładu „zdecydowanie dowozi”, a jeśli pamiętam wyłapałem też jeden czy dwa nawiązania do polskiej popkultury. Myślę, że po 2-3 seansach będę nawet w stanie przyzwyczaić się do Macieja Stuhra w roli Deadpoola. Ale spalenia żartów 1 i 2 nie wybaczę 😉
Pieprzenie razem ze mną wyszło kilka osób jak usłyszało stuhra w dubbingu.. Chyba reklama jakaś..