
DeepDub to nowy start-up wymyślony przez Izraelczyków który jeśli wejdzie do powszechnego użycia to wywróci przemysł dubbingowy na całym świecie do góry nogami. O tym pomyśle mówi się już od wielu lat, ale dopiero teraz dzięki szybkiemu rozwojowi sztucznej inteligencji może w końcu wejść w życie. Celem DeepDubu będzie opracowywanie wielojęzycznego dubbingu filmów, programów telewizyjnych i gier wideo za pomocą technologii, która zachowuje brzmienie głosu aktorów występujących w danym projekcie.
DeepDub będzie stosował tak zwany deep learning połączony z pracą sztucznej inteligencji. Algorytm na podstawie otrzymanej ścieżki dźwiękowej będzie w stanie nauczyć się poszczególnych cech mowy danej osoby do których możemy zaliczyć między innymi intonację, szybkość w jakiej wypowiada słowa, ich tonu wypowiedzi czy odstępów między frazami.
DeepDub to wszystko rejestruje i jest w stanie zastosować do nowych głosów. Będzie w stanie usunąć z nich akcenty, nadać emocje czy też sprawić, że będzie brzmiał młodziej lub starzej. DeepDub będzie w stanie zaadoptować go także do innego języka. W Hollywood trwają już wstępne rozmowy z twórcami DeepDubu.
Na korzyść programu DeepDub przemawia to, że jest znacznie tańszy od kosztów nagrywania tradycyjnego dubbingu i do tego jest znacznie szybszy w realizacji niż tradycyjny dubbing który wymaga castingów i umawiania terminów nagrań z aktorami w studio.
Pomysł na pewno nie spodoba się aktorom dubbingowym, bo oznacza to dla nich utratę pracy. Co jednak w przypadku gdyby program odniósł sukces i dubbing lokalnej wersji językowej niczym by się nie różnił od wersji oryginalnej? Zniknąłby problem wątpliwych decyzji obsadowych w niektórych polskich dubbingach w ciągu ostatnich lat. Taki Johnny Depp zamiast głosem Wojciecha Paszkowskiego czy Cezarego Pazury, mówiłby swoim własnym głosem tyle, że płynną polszczyzną.
Wytrąciłoby to argument przeciwników dubbingu, że aktor pod którego jest podkładany głos nie mówi swoim własnym głosem. Ścieżki dźwiękowe byłyby w końcu różnorodne. Przy dużej ilości dubbingów zdarza się, że jeden aktor dubbingowy podkłada głos pod kilku zagranicznych aktorów. Problem powstaje jeśli część tych aktorów pojawia się w jednym filmie i siłą rzeczy trzeba dokonywać zmian obsadowych, aby ci aktorzy nie mówili we wspólnych scenach tym samym głosem. Do takich sytuacji dochodzi w niemieckim dubbingu gdzie zmiany obsadowe są krytykowane, bo publiczność jest przyzwyczajona do tego, że jeden aktor mówi zawsze tym samym głosem.
W Polsce pomimo tego, że dubbing nie jest powszechny i minie jeszcze wiele lat zanim ta sytuacja zacznie się zmieniać, można zaobserwować, że nikt nie przykłada jakiejś większej uwagi do stałości głosowej w projektach które nie są ze sobą powiązane.
Wdrożenie programu DeepDub do powszechnego użycia oznaczałoby, że zniknąłby problem źle dopasowanych głosów ponieważ aktor w dubbingu mówiłby swoim własnym głosem. Razem z nim zniknąłby także obecny problem dubbingowania jednego aktora przez kilku aktorów dubbingowych w różnych projektach (z lepszym lub gorszym rezultatem).
Za programem DeepDub przemawia także obniżenie kosztów dubbingu. Stacje telewizyjne tak chętnie lektorują zagraniczne produkcje między innymi dlatego, że za wykonanie wersji lektorskiej płaci się raz i przy kolejnych powtórkach nie trzeba płacić lektorowi żadnych tantiem. Możliwe, że z dubbingiem wykonanym za pośrednictwem DeepDubu będzie podobnie, bo nie trzeba będzie płacić dodatkowych tantiem aktorom dubbingowym a jedynie twórcom wersji oryginalnej.
Obniżenie kosztów dubbingu przy jednoczesnym zachowaniu jakości dubbingu na tym samym poziomie co wersja oryginalna może spowodować, że będzie częściej stosowany, nie tylko w produkcjach familijnych, ale i także tych adresowanych do dorosłych widzów.
Pytanie tylko czy polski widz to zaakceptuje? Nie ukrywam, że obejrzenie klasyków kina takich jak Pół żartem, pół serio czy Milczenie owiec w których Marilyn Monroe i Anthony Hopkins mówiliby po polsku swoimi własnymi głosami byłoby ciekawsze od tworzenia tradycyjnego dubbingu o którym wiemy, że część decyzji obsadowych może spotkać się z krytyką widzów.
Rozwój DeepDubu na pewno nie spodoba się aktorom dubbingowym bo oznaczałoby to utratę jednego źródła utrzymania, ale jeśli jakość takich dubbingów będzie nie do odróżnienia od wersji oryginalnej to wdrożenie DeepDubu do powszechnego użycia powinno się odbyć z korzyścią dla widzów. Pozostaje liczyć, że na pierwsze efekty nie będziemy musieli czekać wielu lat.
Źróło: papaya.rocks
Grafika wykorzystana w nagłówku: © startuphub.ai.
Próbkę tego można już nawet odsłuchać po polsku wpisując sobie na YouTube „Gothic-Bot”. Znajdą się liczne przeróbki, w których przemawiają aktorzy głosowi z gry. Co prawda nadal wyraźnie słychać, że to robota SI, ale to się kiedyś na pewno poprawi. Jedne głosy brzmią lepiej inne gorzej Pojawienie się takiej technologii było kwestią czasu.
Teraz jeszcze jest potrzebny tłumacz, ale pewnie w przyszłości wszystkie filmy i seriale będzie tłumaczyła sztuczna inteligencja. Gdyby się okazało, że przeskanowanie ścieżki dźwiękowej przez sztuczną inteligencję i przerobienie jej na lokalne dubbingi będzie niewiele droższe od wykonania wersji lektorskiej, to taka możliwość wyboru dubbingu powinna zacząć się pojawiać w niszowych stacjach telewizyjnych, a może nawet w serwisach VOD czy wydaniach DVD/Blu-ray. Trzeba wziąć pod uwagę, że nie trzeba będzie zatrudniać aktorów i reżysera dubbingu co samo w sobie wpłynie na obniżenie kosztów. Celem tego programu jest umożliwienie dubbingowania produkcji w biednych krajach których teraz na to nie stać, więc ta metoda nie może być droga.
Te próbki o których wspomniałeś brzmią ciekawe. Pytanie ile lat zajmie sztucznej inteligencji dojście do takiego poziomu, że dubbing będzie nie do odróżnienia od wersji oryginalnej. Niestety wydaje mi się, że nawet gdyby taki dubbing nie był drogi to główne stacje pokroju TVN-u czy Polsatu i tak z tego nie będą korzystać, bo zbyt bardzo przyzwyczaiły swoich widzów do lektora i odejście od tej formy może być dla nich już niemożliwe. Jednak patrząc na filmy które miały dubbing w kinie to trzeba przyznać, że w telewizji jest możliwość wyboru. Nawet jak główne stacje wyemitują je z lektorem, to dubbing często, nawet w formie emisji mieszanej, pojawia się na tych mniejszych stacjach. Z tym programem może być podobnie, zwłaszcza jeśli się okaże, że nie trzeba będzie płacić dodatkowych tantiem polskim aktorom. Warunek aby się to przyjęło jest tylko taki aby jakość takiego dubbingu była bardzo dobra przy niskich kosztach. Jak dubbing będzie sztuczny to to się nie przyjmie.
Dubbing v.3.0 w mckwadracie też o tym mówili https://youtu.be/zA0W8DadBW0
QUOTE: „Teraz jeszcze jest potrzebny tłumacz, ale pewnie w przyszłości wszystkie filmy i seriale będzie tłumaczyła sztuczna inteligencja.”
No nie wiem . . .
Oto jedna cała scena oraz część innej sceny z polskiego filmu „Miś”. Najpierw oryginalny tekst scenopisu.
Scena 7: (w sztabie milicji)
[Włodarczyk rozmawia z szefem milicji]
Włodarczyk: Przede wszystkim nie popadajcie w panikę. Jakiś lepszy cwaniak – matkę po szosie wozi, staruszkę, żeby nas tylko wrobić !
Komisarz: Tak, to nam wskazuje na to, że życie stawia przed nami ciągle coś nowego. I to jest raz. A po drugie, musimy mieć jednak różne warianty. I to jest dwa. I dlatego proponuje wariant następujący: A gdyby tu było nagle przedszkole. W przyszłości!
———————————————————————————————————————————
Miś: Powiedz mi po co jest ten miś?
Hochwander: Właśnie, po co?
Miś: Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu i co się wtedy zrobi?
Hochwander: Protokół zniszczenia…
Miś: Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach.
[Hochwander chwyta za butelkę koniaku]
Miś: Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! Nie stać cię! Ty musisz oszczędzać!
Hochwander: Słuchaj Rysiek! Ty nie bądź taki demagog! Jak ty robisz kombinacje to jest wszystko dobrze, a jak ja coś zaproponuję… to mi robisz szkolenie…
Miś: Ja kombinacje? Powiedz mi jedna, a dam ci wypić cała butelkę koniaku. No?
Hochwander: Daj mi pięćdziesiątkę!
Miś: No mów!
Hochwander: A kto nakręcił aferę z fałszywym bratem? Przerwałem zdjęcia, ogłoszenie. Kosztowało mnie to ponad trzysta tysięcy.
Miś: Ciebie?
Hochwander: Pieniądz jest pieniądz! Kilkaset tysięcy, za niepewne kilkaset dolarów i to jak ciotka będzie miała gest. I to według Ciebie jest w porządku!
Miś: Janek, nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych. Nie bądźmy Pewex`ami. Dostajemy za tego misia, jako konsultanci 20% ogólnej sumy kosztów i już. Więc im on jest droższy, ten miś tym… no? Koniaczek?
Hochwander: Podwójny…Stać mnie!
A teraz ten sam tekst po komputerowym przetłumaczonym na angielski:
Scene 7: (on the militia headquarters)
[Włodarczyk talks with the chief of militia]
Włodarczyk: First of all, don’t panic. Some smarter smarter – he drives his mother down the road, an old woman, just to frame us!
Commissioner: Yes, this shows us that life always presents us with something new. And that is once. Secondly, we must have different variants. This is two. And that’s why I propose the following variant: What if there was suddenly a kindergarten? In the future!
———————————————————————————————————————————
Teddy bear: Tell me what is this teddy bear for?
Hochwander: Exactly what for?
Miś: That’s it! Nobody knows what for, so you don’t have to worry about someone asking. Do you know what this teddy bear is doing? He responds to the vital needs of society as a whole. This is a bear on the scale of our possibilities. Do you know what we are doing with this teddy bear? We open the eyes of doubters. Look – we say – it is ours, made by us and this is not our last word and no one has the right to fault it, because it is a social teddy bear, based on six institutions, which will rot, in the open air by autumn, and what will happen then will do
Hochwander: Protocol of Destruction …
Teddy Bear: Real money is only earned on expensive, straw investments.
[Hochwander grabs a bottle of cognac]
Teddy Bear: No, no, no, no, no, no, no! You can not afford it! You must save!
Hochwander: Listen, Rysiek! Don’t be such a demagogue! If you do combinations, everything is fine, and if I offer something … you train me …
Bear: Me combinations? Tell me one and I’ll let you drink a whole bottle of cognac. Well?
Hochwander: Give me fifty!
Teddy Bear: Come on!
Hochwander: And who made the fake brother scandal? I interrupted the photos, the announcement. It cost me over three hundred thousand.
Teddy bear: you?
Hochwander: Money is money! Several hundred thousand, for the uncertain several hundred dollars and how the aunt will make a gesture. And that’s okay with you!
Miś: Janek, let’s not confuse two different currency systems. Let’s not be Pewex. As consultants, we get 20% of the total cost for this, and that’s it. So the more expensive he is, the teddy bear the … well? Koniaczek?
Hochwander: Double … I can afford it!
I wreszcie komputerowe tłumaczenie dialogów angielskich, z powrotem na polski.
Scena 7: (o kwaterze milicji)
[Rozmawia Włodarczyk z szefem milicji]
Włodarczyk: Przede wszystkim nie panikuj. Jeszcze mądrzejszy – wiezie swoją matkę drogą, staruszkę, tylko po to, żeby nas wrobić!
Komisarz: Tak, to pokazuje nam, że życie zawsze przedstawia nam coś nowego. I to jest raz. Po drugie, musimy mieć różne warianty. To jest dwa. Dlatego proponuję następujący wariant: co by było, gdyby nagle powstało przedszkole? W przyszłości!
———————————————————————————————————————————
Miś: Powiedz mi, do czego służy ten pluszowy miś?
Hochwander: Dokładnie po co?
Miś: To wszystko! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się martwić, że ktoś zapyta. Czy wiesz, co robi ten pluszowy miś? Odpowiada na żywotne potrzeby całego społeczeństwa. To miś na skalę naszych możliwości. Czy wiesz, co robimy z tym misiem? Otwieramy oczy wątpiącym. Spójrz – mówimy – to nasze, zrobione przez nas i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa do tego zarzucać, bo to pluszowy miś społeczny, oparty na sześciu instytucjach, które zgniją na świeżym powietrzu jesienią, a co się wtedy stanie
Hochwander: Protokół zniszczenia …
Miś: Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach.
[Hochwander łapie butelkę koniaku]
Miś: Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! Nie możesz sobie na to pozwolić! Musisz uratować!
Hochwander: Posłuchaj, Rysiek! Nie bądź takim demagogiem! Jeśli robisz kombinacje, wszystko jest w porządku, a jeśli coś zaoferuję … trenujesz mnie …
Bear: Me kombinacje? Powiedz mi jedno, a wypiję całą butelkę koniaku. Dobrze?
Hochwander: Daj mi pięćdziesiąt!
Miś: No dalej!
Hochwander: A kto wywołał skandal z fałszywym bratem? Przerwałem zdjęcia, ogłoszenie. Kosztowało mnie to ponad trzysta tysięcy.
Miś: ty?
Hochwander: Pieniądze to pieniądz! Kilkaset tysięcy, za niepewne kilkaset dolarów i jak ciotka wykona gest. I to w porządku z tobą!
Miś: Janek, nie mylmy dwóch różnych systemów walutowych. Nie bądźmy Pewexem. Jako konsultanci otrzymujemy za to 20% całkowitego kosztu i to wszystko. Więc im droższy, tym pluszowy miś … cóż? Koniaczek?
Hochwander: Podwójnie … stać mnie na to!
Moje KONKLUZJE? Jakość tłumaczeń komputerowych poprawiła się dramatycznie w porównaniu z latami 90. Ale jednak bez poprawek naniesionych ręką tłumacza – nie obejdzie się.
Bardziej niż kwestia tłumaczeń przez komputer jest to, że tekst w danym filmie czy serialu może zawierać nawiązania kulturowe, których póki nie żyje się w danej kulturze to się ich nie zrozumie. Dlatego co niektórzy z polskich dubbingów potrafią sporo nawiązań do polskiej kultury wyciągnąć, bo tłumacze starają się tak tłumaczyć by widz to zrozumiał. Komputer raczej nie wygeneruje takich rzeczy.
Druga sprawa to to że różne języki mają różne słowa (trochę oczywistość), a żeby całość jakoś z ruchem ust się zgrała, trzeba liczyć głoski i tłumacząc dosłownie z takiego np. angielskiego, po polsku zdanie jest 2x dłuższe, więc trzeba szukać synonimów, operować kolejnością wyrazów, starać się nawet zmienić całe zdanie, ale żeby znaczenie było to samo, jest to zwłaszcza trudne w piosenkach. To też jest coś czego komputer, przynajmniej na aktualny moment, nie zrobi.
@VIC
Zgadzam się z Tobą.
Zgranie ze sobą wszystkiego tak, by polskie dialogi trafnie oddawały oryginał a zarazem były zrozumiałe dla polskiego widza oraz by tzw. kłapy się zgadzały – to jest krzyżówka-gigant a zarazem równanie z wieloma niewiadomymi. Ktoś powie, iż rozwiązywanie równań to jest właśnie coś w sam raz dla komputerów i sztucznej inteligencji.
No tak, ale posługiwanie się językiem to nie jest nauka ścisła. Tutaj nie zawsze dwa razy dwa daje cztery. Na przykład wspomniane przez Ciebie synonimy: bardzo często jest tak, iż jednemu wyrazowi angielskiemu odpowiada więcej niż jedno słówko polskie. Które z nich wybrać i włożyć w usta polskiego podkładacza głosu? To, które jest absolutnie jednoznaczne czy to, które zabrzmi intrygująco dwuznacznie? A może to, które zawrze w sobie aluzję do kultury popularnej (na przykład nazwę własną polskiej grupy rockowej zamiast mniej u nas znanej nazwy zespołu meksykańskiego).
Summa summarum sądzę, iż sztuczna inteligencja może dostarczyć twórcom dubbingu co najwyżej półprodukt. Następnie zaś żywy człowiek dysponujący bogatym wokabulariuszem musi się temu półproduktowi przyjrzeć i nanieść konieczne liczne poprawki oraz długo szlifować. Czy kiedykolwiek sztuczna inteligencja dostarczy taki materiał, do którego już nikt się nie będzie mógł doczepić? Być może się mylę, ale na razie wykracza to poza moją wyobraźnię. Słowem: to musi być praca co najmniej dwuetapowa: wpierw maszyna, później człowiek.
PS Taka analogia. We wczesnych latach 70. (czyli w epoce przedkomputerowej) na Węgrzech wydano po raz pierwszy tłumaczenie „Pana Tadeusza” Mickiewicza. Jak oni to zrobili? Otóż najpierw profesjonalny tłumacz, doskonale znający polski język i polską historię, dostarczył najdosłowniejsze jakie się dało tłumaczenie prozą, wraz z mnogimi przypisami. A dopiero potem węgierski poeta zaczął w tym rzeźbić tak, by wyszła z tego na powrót poezja. Jednoetapowo się nie dało.
https://wamiz.pl/aktualnosci/29509/wysoki-sadzie-ale-ja-naprawde-nie-jestem-kotem-adwokat-podczas-rozprawy-ma-problem-z-filtrem-na-zoomie
„W wirtualnej rozprawie sądowej w Teksasie, odbywającej się za pomocą platformy Zoom, udział wzięło dwóch prawników i sędzia.
Pełnomocnik Rod Ponton przez pomyłkę uruchomił filtr i zamiast jego twarzy, sędzia oraz drugi adwokat widzieli uroczego kociaka.
Zestresowany prawnik nie potrafił poradzić sobie z usunięciem filtra, a dramatyzmu całej sytuacji dodawał fakt, że na ekranie zamiast prawnika widzimy pyszczek zatroskanego (choć niezwykle uroczego) kociaka.
Sędzia Roy B. Ferguson mówi do Pontona „myślę, że ma Pan włączony filtr”, na co kotek smutno kiwa głową i mówi:
„Tak, ale jestem tu. Na żywo. Nie jestem kotem!””
* * *
Zatem można już sobie nałożyć filtr pokazujący twarz zwierzaka, którego pyszczek układa się (mniej więcej) do słów wypowiadanych przez człowieka. Być może zatem jest tylko kwestią niedługiego czasu aż pojawi się podejście do dubbingu „od drugiej strony”. Nie będzie się tak drobiazgowo dostosowywać tekstów mówionych do „kłapów”, bowiem widoczne „kłapy będzie można komputerowo dopasować do tekstu, który ma zostać wypowiedziany?
Na razie efekt na ekranie komputera nie wygląda naturalnie, jest zabawowo-sztuczny. Lecz kto wie, może wkrótce uda się uzyskać obrazy ludzkiej twarzy generowane komputerowo, lecz wyglądające całkiem realistycznie i nadające się do filmów jak najbardziej poważnych. Kto wie, może ktoś już gdzieś na świecie założył start up w tym właśnie się specjalizujący?
Całkiem niedawno na Wyspach Brytyjskich jedna ze stacji telewizyjnych wyemitowała fałszywe życzenia „Królowej Elżbiety II” które zostały przygotowane w oparciu o technologię deepfake. Na brytyjską aktorkę nałożono cyfrowo twarz Królowej i podrobiono jej głos. To się dzieje już na naszych oczach. Są wady i zalety tej technologii, ale w przypadku dubbingu może to faktycznie wpłynąć na obniżenie kosztów. Tłumacz jeszcze długo będzie musiał sam pisać teksty, ale wydaje mi się, że kiedyś (może za 20 lat albo i później) sztuczna inteligencja tak się rozwinie, że może nie być potrzebny. Gdyby DeepDub miał się upowszechnić, to faktycznie pewnie przywrócono by jakąś komisję dubbingową która by taki dubbing oglądała i kazała nanieść ewentualne poprawki zanim taki dubbing się wypuści do kin czy telewizji. Kiedyś coś takiego w Polsce istniało.
A co do cyfrowej korekcji kłapów tak aby pasowały do konkretnego języka to nad rozwojem tej technologii już się pracuje.
Tyle że wtedy będą problemy w przypadku wydań wielojęzycznych na nośnikach cyfrowych – zmieniasz ścieżkę audio w ustawieniach odtwarzania na inny język i już ci się kłapy nie zgadzają! Teoretycznie można by było dać również alternatywne ścieżki wideo, tyle że wtedy rozmiar pliku poszybuje w kosmos. Ja po prostu tego nie widzę…
Przede wszystkim już są metody umożliwiające dostosowanie tzw. kłapów do tekstu ale to szczegół, najistotniejsze jest to że system potrafił przerobić automatycznie dźwięk z poprawną wymową, akcentem itp.. to już kwestia techniczna osób obsługujących system i scenarzystów w sprawie nanoszenia poprawek na tłumaczenie, dopasowanie kulturowego sensu, zastąpienie wyrazami ze specjalistycznej terminologii jeśli taka występuje w filmie itp. Najważniejsze że technologia powoli wyeliminuje problem z doborem głosów (aktorów), ich tantiem za każdą emisję dubbingu i wielogodzinnych nagrań i prób przy udziale reżysera. Taka rewolucja sprawi że zdubbingowanie konkretnego filmu ograniczy obsadę osób przy tym zaangażowanych z kilkudziesięciu osób do zaledwie kilku osób, a co z tym się wiąże to przede wszystkim, możliwie lepszy efekt głosów postaci pod względem doboru i co najważniejsze brzmienia tych głosów, szybkość wykonania dubbingu, no i oczywiście znacznie mniejsze koszty. Problem może być gdzie indziej, konkretnie może się wiązać z licznymi protestami a nawet strajkami środowisk aktorskich którzy ewidentnie na tym stracą, a w Polsce może być problem z przekonaniem ludzi do tej formy, ponieważ obawiam się że nawet przeróbka komputerowa głosu z oryginalnego głosu aktora nie przekona tych co nienawidzą dubbingu twierdząc jednocześnie że dubbing dla nich i tak będzie brzmiał sztucznie. Trzeba pamiętać że żyjemy w Polsce wśród niestety dużej liczby typowych polskich malkontentów dla których zawsze wszystko co nowe będzie złe, bo niestety nie są do nowego przyzwyczajeni. Dlatego biorąc pod uwagę duże wpływy środowisk aktorskich w Polsce na decyzje dystrybutorów i stacji tv taka technologia nawet jeśli w wielu krajach się będzie z powodzeniem rozwijać to niestety w Polsce wiele złych, cwanych i wpływowych ludzi ze środowisk aktorskich i nie tylko będzie robić wszystko żeby taki projekt w Polsce w ogóle nie zaistniał.
drwr5555, jeśli jakość dubbingu zostanie zachowana a koszty wykonania dubbingu znacząco spadną, to gwarantuję Ci, że nikt się nie będzie przejmował żadnymi protestami. Wygra prosty rachunek kosztów. Jeśli nie trzeba będzie płacić tantiem za każdą emisję, to przynajmniej stacje o mniejszym zasięgu odbioru, mogą się na niego zdecydować w wybranych produkcjach. Skacząc po kanałach zauważyłem, że jest jedna niszowa stacja która emituje dosyć często filmy w wersji oryginalnej tłumaczone za pomocą napisów.
Problemem w przypadku tego programu może nie być sam dobór głosów, a tłumaczenie. Teraz oglądam w nc+GO serial „Pokonani” który opowiada o życiu w Berlinie w 1946 po tym jak zdobyli go alianci. Wersja oryginalna jest po angielsku, niemiecku i rosyjsku. Serial jest słusznie oznaczony jako produkcja dla dorosłego widza, ale tłumaczenie w formie napisów jest wygładzone do granic możliwości, chyba robione pod odbiorcę ze szkółki niedzielnej. Z reguły jak lecą „fucki” to tłumaczka udaje, że tego nie słyszy, albo rzuca tłumaczenie „szlag”. Wnioskuję, że skoro angielscy aktorzy dosyć często rzucają „fuckami” to podobnie jest w przypadku aktorów niemieckich i rosyjskich którzy się tam pojawiają, ale nie znam niemieckiego i rosyjskiego więc nie jestem w stanie tego potwierdzić. Takie cenzurowanie dialogów nie jest dla mnie śmieszne, a raczej smutne. Zakładając nawet, że ten program się upowszechni, to jeśli stacje w dialogach będą stosowały nagminnie cenzurę, to ludzie jeszcze bardziej się zniechęcą. Mnie samego coś takiego odrzuca.
Pozwól Dezerter że się z tobą nie zgodzę. Cenzura w tłumaczeniu nie tylko w dubbingu a ogólnie w tłumaczeniu może stanowić problem ale nie to jest problemem obecności a właściwie nieobecności dubbingu w Polsce. Moim zdaniem są dwie główne przyczyny dlaczego w Polsce nie dubbinguje się filmów i seriali, pierwszą przyczyną są koszty bo oczywiście nikt nie chce płacić majątku za zdubbigowanie filmu skoro można wypłacić wynagrodzenie jedynie tłumaczowi i lektorowi nie wspominając przy tym o czasie Ile trzeba na zdubbingowanie konkretnego odcinka serialu lub filmu, drugą zaś przyczyną dla którego dubbing w Polsce jest praktycznie nieobecny w fabularnych filmach i serialach jest głupie nastawienie Polaków do tej formy tłumaczenia, a piszę o tym dlatego bo osobiście znam nawet takie osoby które nie lubią dubbingu ze względu na jego sztuczność i nienaturalność w danym filmie kiedy mówi aktor, po prostu od maleńkiego się przyzwyczaili że dany film fabularny lub serial to tylko wtedy gdy jest lektor a jeśli coś jest z polskim dubbingiem to oznacza że jest to dla małych dzieci nie warto tego oglądać, głupie nastawienie ale niestety takie myślenie jest wśród wielu ludzi i to może być główny powód a właściwie przeszkoda na drodze do przyjęcia tej formy tłumaczenia w Polsce. Oczywiście wyrasta nowe pokolenie które wychowuje się na serialach i filmach aktorskich Walta Disneya które zazwyczaj są z polskim dubbingiem w stacjach telewizyjnych i w kinach więc być może gdy to pokolenie będzie już miało 30 i 40 lat czyli za jakieś 15 lub 20 lat to wtedy będzie w Polsce inaczej ale na razie nie widzę szans na ekspansję dubbingu we wszystkich produkcjach tak jak to jest u naszych południowych sąsiadów lub na zachodzie Europy. I nawet jeśli dubbing będzie idealny to i tak znajdą się malkontenci którzy będą marudzić i krzyczeć.
Dubbingu w Polsce do wszystkich produkcji prawdopodobnie nigdy się nie doczekamy. Nie wiem nawet czy Niemców byłoby na to stać, aby na nowo dubbingować setki filmów i seriali. Za duży sukces uznałbym sytuacje w której w kinach byłby częściowy dubbing dajmy na to do 30% wyświetlanych produkcji aktorskich bez względu na kategorię wiekową, a w telewizji gdyby znalazło się kilka kanałów które też częściowo dubbingowałyby filmy lub tylko seriale aktorskie bez względu na kategorię wiekową. Tak jest właśnie na Ukrainie, a to kraj o wiele biedniejszy od Polski, a w tej kwestii są lepsi od nas.
To co teraz w kinach idzie do dubbingu to na dobrą sprawę kontynuacja produkcji emitowanych w Disney Channel, tyle, że w wersji aktorskiej. Nawet włodarze Disneya nie kryją się z tym, że ich filmy są kręcone dla dzieci i dla dorosłych.
Nie wydaje mi się, aby nastąpiły w tej kwestii zmiany w najbliższych latach. Po pierwsze pandemia wypędziła widzów z polskich kin i dubbingowanie filmów może być mniej opłacalne niż kiedyś, a po drugie nie widzę, aby sam widz domagał się dubbingu. Jeśli kiedyś zacznie się w kinach dubbingować regularnie produkcje dla dorosłych widzów to na pewno nie jest to kwestia najbliższych lat, a raczej odległej przyszłości.
A co do samej cenzury, to jeśli telewizje będą dubbingować produkcje z ocenzurowanymi dialogami, tak jak to robi chociażby Polsat, to ja się nie będę pchał aby to oglądać. Oglądanie filmu czy serialu gdzie dialogi są wygładzone mnie odrzuca.
Fajnie by było zobaczyć i usłyszeć jakąś próbkę , tzn jakiś fragment któregoś z filmów , np „Incepcji” czy „Matrixa” i na własne uszy się przekonać jak Leonardo Di Caprio czy Keanu Reevs mówią swoimi głosami płynną polszczyzną. Ale obawiam się że może być tak jak pisze DRWR5555 , że ta technologia może być dla wielu niewygodna. Ale najgorsze nie będzie to że my pozostaniemy przy starej formie dubbingu gdy inni będą przy tej bardziej rozwiniętej technologicznie. . Najgorszą i najbardziej realną opcją jest to że gdy ta technologia naprawdę się rozwinie i świat pójdzie do przodu a my pozostaniemy dalej przy lektorze. Smutne ale niestety chyba prawdziwe.
Dlatego dobrze by było zatrudniać dialogistę, ale nie tego od „twojej starej” żeby ładnie zwięźle przetłumaczył dane dialogi, ale żeby nie przejmował się jak dziś kłapami , zastanawiam się czy dłuższy niż w oryginale tekst rozmowy dałoby się zrobić dzięki tej technologii. Potem daje przetłumaczony dialog do kompilatora i mamy zagranicznych aktorów mówiących po polsku własnymi głosami. Można by też dać do zagrania polskim aktorom głosowym te dialogi przy użyciu syntezatora.
Aplikacja wombo.ai.
Ludzie ludziom wysyłają teraz na telefon klipy, w których znajome osoby (na przykład szef w pracy) śpiewają, dajmy na to, piosenkę Franka Sinatry „My Way”. Nie do końca własnym głosem. Zaś usta i mięśnie twarzy (na przykład szefa w pracy) dostrajają się do wyśpiewywanych głosek i zgłosek.
No tak, tylko że to na razie jest jedynie taki ŻART służący poprawieniu humoru. Żeby efekt wyglądał w pełni realistycznie i naturalnie – to ja bym jeszcze nie powiedział. Nad tym, by takim kombinacjiom obrazu i dźwięku nadać cechy całkowicie realistycznego i poważnego filmu aktorskiego (dramatu?) – trzeba będzie jeszcze długo pracować. Ja nie mówię, żeby to była mission impossible . . . ale potrzeba trochę czasu.
Czasem albo częściej niż czasem jak się ogląda niezgrane kłapy na ekranie wielkości kinowej to ta wombo apka nie jest taka zła, a skoro jest za darmo i nienajnowsza to znaczy że są możliwości stworzenia bardziej profesjonalnego programu, tylko że w takiej postaci to naprawdę by zabiło zatrudnianie aktorów
A prop po Mission impossible, czy twórcy ich wersji syntezatora mieli racje, że musi ktoś przeczytać zdanie składające się ze wszystkich głosek w danym języku, żeby przetworzyć i móc mówić jego głosem a nie swoim?
Nie wszystkie filmy są tak na prawdę dubbingowalne na inne języki. Choćby Oscarowy Tarantino: „Bękarty Wojny” gdzie słyszymy 4 języki, i to z ust jednego aktora nagrodzonego oskarem…