Wszystko wskazuje na to, że opracowane przez Sucker Punch Productions Ghost of Tsushima to ostatni wielki tytuł ekskluzywny Sony na PlayStation 4. Przez długi czas wydawało się, że nikomu nie uda się przebić Uncharted 4: Kresu złodzieja, ale twórcy serii poradzili sobie z tym wyzwaniem wzorcowo. Otrzymaliśmy absolutnie prze-śli-czną grę z dobrze zaprojektowanym otwartym światem, która wciąga niczym bagno. Co jednak równie ważne (przynajmniej z naszego punktu widzenia), rodzimy oddział Sony standardowo wyposażył grę w polski dubbing, który nie odstaje od jakości samej gry.
Mówiąc bez ogródek, polskiego dubbingu w Ghost of Tsushima trochę się obawiałem. Twórcy, chcąc jak najwierniej oddać realia XIII-wiecznej Japonii, zaoferowali w pakiecie wersję z japońskim dubbingiem, traktując ją jako domyślną (chociaż ruch ust dopasowany został do dubbingu angielskiego). Japońska wersja na pewno zwiększa immersję i zastanawiałem się, czy po przetestowaniu polskiej nie wybrać właśnie jej, ale jednak to z naszą zostałem już do końca. Reżyserowi Bartoszowi Wesołowskiemu i studiu Roboto Sound należą się ogromne brawa, ponieważ polska wersja – przynajmniej w moim odczuciu – wypada nieporównywalnie lepiej niż anglojęzyczny oryginał.
Głównego bohatera, samuraja Jina Sakaia, dubbinguje Mateusz Kwiecień. Głosowo co prawda odbiega od Daisukego Tsuji i Kazuyi Nakaia, dubbingujących Jina w wersji angielskiej i japońskiej, ale nie jest to problemem. Jego głos dobrze zlewa się z postacią, której aktor nadaje własną tożsamość. Za rolę w Ghost of Tsushima zasługuje na najwyższe uznanie i jestem niemal pewny, że mamy już murowanego zwycięzcę w kategorii „najlepsza rola męska w grze komputerowej” za rok 2020, o ile odbędzie się jakiś plebiscyt. Spokojny i opanowany głos Kwietnia świetnie pasuje do ułożonego, ale zmagającego się z kryzysem tożsamości młodego samuraja. Nie wiem dlaczego, ale momentami miałem wrażenie, że próbuje on bawić się trochę tą postacią, naśladując manierę mówienia Jacka Rozenka jako Geralta we Wiedźminach, ale to zapewne spora nadinterpretacja.
Znakomite kreacje głosowe w Ghost of Tushima tworzą również Tomasz Traczyński jako jitō Shimura i Włodzimierz Matuszak jako mistrz łucznictwa Ishikaw. Podobnie jak w przypadku Kwietnia, są to role, którym trudno jest cokolwiek zarzucić. Z reguły kręcę nosem, kiedy ważne fabularnie postacie dubbingują aktorzy o tak charakterystycznych głosach jak Anna Sztejner-Pierczyńska czy Jacek Lenartowicz, ale i oni – jako złodziejka Yuna i chan Khotun – wypadają tutaj bezbłędnie. Wśród postaci ważnych dla fabuły w zasadzie nie ma chyba żadnej, do której można się przyczepić; wszyscy zostali świetnie poprowadzeni przez reżysera. Nieco słabiej wypadają postacie poboczne – wszelkiego rodzaju wieśniacy, misi czy bandyci – ale i to tylko okazjonalnie, bo z reguły poziom ich dubbingu jest bardzo zadowalający. Ghost of Tsushima było prawdopodobnie jednym z ostatnich przedsięwzięć w niezwykle bogatym dubbingowym portfolio Mikołaja Klimka, który zmarł niespodziewanie pięć dni przed premierą gry. Przypadła mu tutaj drugoplanowa rola bajarza Yamato. Rola odrobinę zróżnicowana, ponieważ kiedy Yamato opowiada historię, przemawia zwykłym głosem Klimka, podczas gdy w dialogach aktor nieco modulował głos, żeby brzmieć inaczej.
Jako osoba ucząca się niegdyś japońskiego i mająca skrzywienie na punkcie tego języka, muszę pochwalić realizatorów dubbingu Ghost of Tsushima za to, że – w odróżnieniu od 99,9% innych odpowiedzialnych za polskie wersje – chciało im się sprawdzić, jak wymawia się japońskie słowa i z dość dużym powodzeniem pilnowali aktorów, żeby robili to poprawnie. Co prawda zdarzy się, że któryś aktor wypowie japońskie głoski „z angielska”, jako [dż] albo [cz] zamiast [dź] i [ć], ale jest to sporadyczne. Największym problemem okazało się „w”, w japońskim wymawiane jako [ł], a w polskim dubbingu – zupełnie niekonsekwentnie. Przykładowo, Ishikawa jest zarówno [iśikałą], jak i [iśikawą], Yarikawa to bodaj zawsze [jarikawa], podczas gdy inne słowa zakończone na „-wa” wymawiane są z reguły jako [ła]. Trudno jest ocenić, dlaczego ta z pozoru najprostsza głoska przysporzyła aktorom tyle problemów – być może ze względu na celownik, w którym „w” zawsze jest wymawiane tak jak w polskim, bo inaczej się nie da?
Nie licząc realizatorów dubbingu, pochwały należą się również tłumaczom i redaktorom, którzy odwalili kawał świetnej roboty. Tłumaczenie jest zgrabne i zrobione z polotem. Widać, że i tutaj odrobiono zadanie domowe. Przykładowo: Jin może układać haiku, które charakteryzują się trzema wierszami po 5-7-5 sylab. Poszczególne strofy tłumaczono na język polski tak, żeby zachować tę liczbę, ale w przypadku jednego wiersza pojawia się drobna rozbieżność – w napisach jest słowo „wód” i pięć sylab w pierwszym wierszu, podczas gdy w dubbingu jest „wody”, przez co zrobiło się sześć sylab. Ot, drobne niedopatrzenie ze strony redaktorów. Tych ostatnich trzeba jednak pochwalić za piękne stosowanie się do (mam wrażenie obecnie zanikającej) sztuki deklinacji. Z niezrozumiałych powodów wielu redaktorów ma opory przed odmienianiem japońskich słów, a jakby tego było mało, nie mają chyba pojęcia o tym, że słowa zakończone na „o” i twarde „e” również powinno się odmieniać. W Ghost of Tsushima ten problem na szczęście nie występuje – wszystkie japońskie wyrazy odmieniane są zgodnie ze wzorcami deklinacji. Dotyczy to zarówno słów prostych (np. Taka, Hiroshi), jak i „podstępnych” (Ryūzō, Uchitsune). Tak naprawdę jedyne, co mógłbym zarzucić redaktorom, to zdecydowanie się na „zangielszczoną” formę „szogun” zamiast bliższej japońskiej wymowie „siogun” albo, zalecaną przez Encyklopedię PWN, „shōgun”.
Polski oddział Sony w ostatnich latach przyzwyczaił nas do wysokiej jakości polskich wersji, ale mówiąc szczerze, Ghost of Tsushima to wisienka na torcie. Sama gra godnie żegna obecną generację, podobnie jak polski dubbing do niej. Co prawda nie jest on idealny i zdarzają się pomniejsze niedociągnięcia, ale w ogólnym rozrachunku jest to kawał roboty na najwyższym światowym poziomie. Takich dubbingów sobie i wam życzę na PlayStation 5!
Materiały grafizzne i wideo wykorzystane w recenzji: © Sucker Punch Productions / Sony Interactive Entertainment.
-
9/10
-
9/10
-
8/10
-
10/10
-
9.5/10
Odpowiedz