Zdubbingowanie Logana, a następnie Deadpoola 2 i Predatora przez Imperial CinePix pozwalało mieć cichą nadzieję, że dzięki takiemu podejściu również inni dystrybutorzy przestaną bać się zlecać polskie wersje do filmów dla starszych widzów. Niestety, niedawny przypadek Jokera – który mimo komiksowego rodowodu nie został zdubbingowany – pokazuje, że na polskim rynku nadal istnieje tylko jeden dystrybutor, który nie boi się podjąć ryzyka. To właśnie dzięki Imperial CinePix doczekaliśmy się pierwszego dubbingu do Terminatora, a przy okazji po raz pierwszy od piętnastu lat możemy usłyszeć Arniego mówiącego po polsku.
Informacja o tym, że Arnolda Schwarzeneggera zdubbinguje Leon Charewicz, wzbudziła we mnie mieszane odczucia. Charewicz to aktor o dość charakterystycznym głosie, ale nie skreślałem go, mając w pamięci Błażeja Wójcika, który w ubiegłorocznym Robin Hoodzie: Początku zagrał tak, że w niczym nie przypominał swoich wcześniejszych ról. Charewicz w Mrocznym przeznaczeniu na szczęście też nie brzmi „standardowo”. Ale czy to dobry zamiennik Schwarzeneggera? Trudno jest mi jednoznacznie odpowiedzieć. Głos Arniego znam aż za dobrze, ale w nowym Terminatorze jego postać gra w zasadzie drugoplanową rolę ze stosunkowo niewielką ilością dialogów. Przez to trudno było się osłuchać z „Carlem” i jego polskim głosem na tyle dobrze, żebym zdążył się do niego przyzwyczaić – bądź nie. Mam jednak wrażenie, że gdyby Charewicz regularnie dubbingował tego aktora, co pozwoliłoby się obyć z jego głosem, byłoby to akceptowalne zastępstwo głosowe. Jestem nawet w stanie zaryzykować stwierdzenie, że lepsze niż Marcin Troński, który jak na razie dubbingował Schwarzeneggera najczęściej, bo trzykrotnie.
Druga powracająca postać z oryginalnej serii Camerona to Sarah Connor, a wcielającej się w nią Lindzie Hamilton głos użyczyła Katarzyna Gniewkowska. I w tym przypadku mam problem z jednoznaczną oceną tego dopasowania – i to nawet mimo faktu, że ma większą rolę i mówi więcej. Zacznijmy może od tego, że pierwsze wrażenie jest słabe. Film rozpoczyna się fragmentem z Dnia sądu, w którym Connor opowiada przesłuchującym o wizji zagłady. W tym materiale sprzed blisko trzydziestu lat, 57-letnia Gniewkowska wyjątkowo nie klei się z 38-letnią Hamilton. Później jest już na szczęście lepiej. Głosowo jest to wcale niezłe dopasowanie, warsztatowo również solidnie, tyle że chociaż Gniewkowska ma o sześć lat mniej niż Hamilton, to jednak… bardzo często brzmi starzej. Postać Sary w polskim dubbingu sprawia przez to momentami wrażenie szalonej babci typu Baśki Kwarc, a nie sarkastycznej, zgorzkniałej staruchy, której jedynym sensem istnienia jest polowanie na terminatory.
Ocena Charewicza i Gniewkowskiej może wydawać się surowa, ale po prostu głosy tych postaci i aktorów znam aż za dobrze, w końcu Terminator to moje dzieciństwo. W czasach, kiedy Tomasz Knapik nie był jeszcze parodią samego siebie, nadążał z czytaniem tekstu i radził sobie nawet z większą jego ilością, zdarłem czytaną przez niego wideokasetę z Dniem sądu, a potem obejrzałem ten film jeszcze wielokrotnie – już w oryginale – na DVD. Na szczęście reszta postaci nie jest obarczona takim „bagażem emocjonalnym” ze strony widza, zaś wcielający się w nich aktorzy nie są mi znani. Być może to jest powodem, dla którego Karolina Kalina-Bulcewicz (Daniela), Wiktoria Gorodeckaja (Grace) i Michał Mikołajczak (Rev-9) ani trochę mi nie „zgrzytali”. Podobnie jak Charewicz i Gniewkowska warsztatowo prezentują się bardzo dobrze, a głosy nieźle kleją się z postaciami. Może poza tymi momentami, kiedy akurat przerzucają się z hiszpańskiego na polski – wtedy słychać jednak pewne różnice, a początek filmu to w dużej mierze dialogi w języku hiszpańskim.
Nie licząc pięcioro wymienionych powyżej postaci, więcej niż jedno, góra dwa zdania mają co najwyżej Damian Kulec i Mirosław Zbrojewicz, którzy również wypadają nieźle. Reszta to postacie epizodyczne, które – nie licząc jednej czy dwóch, których imion już nawet nie pamiętam – brzmią dość naturalnie.
Tłumaczenie Michała Wojnarowskiego jest całkiem niezłe i trudno jest mi znaleźć coś, do czego mógłbym się w nim przyczepić. Bez kontaktu z wersją anglojęzyczną nie mogę ocenić, jak ma się sprawa z liczbą przekleństw względem oryginału, te jednak w dubbingu występują. Ocenić mogę tylko wspomnianą wcześniej scenę z Dnia sądu – w dubbingu przekleństwa przełożono 1:1, więc można tylko założyć, że w reszcie filmu jest tak samo.
Udźwiękowienie stoi na wysokim poziomie i jest to chyba pierwszy od dawna dubbing, w którym ani razu nie zdarzyło się, żeby nawet pojedyncze słowo było niezrozumiałe czy zagłuszone. A to dość miłe zaskoczenie w porównaniu chociażby ze zwiastunem jakiegoś polskiego filmu z Magdaleną Różczką, który przed Terminatorem wyświetlano, ale składał się głównie z bełkotu. Podobnie jak w przypadku Predatora, tak i teraz Imperial nie zdecydował się na spolszczenie napisów ekranowych – zastosowano niepogrubiony biały Arial. Dialogi po hiszpańsku z kolei opatrzone zostały Futurą – warto zaznaczyć, że są one tragicznie zredagowane, a większość zdań nie kończy się kropką, co nieco utrudnia czytanie.
Terminator: Mroczne przeznaczenie to dubbing, który najlepiej można podsumować jako „solidny”, ale bez większego „wow!” Na plus na pewno należy zaliczyć głosy i role nowych postaci, brak cenzury oraz bardzo dobre udźwiękowienie. Tym, co najbardziej mi zgrzytało, były głosy Schwarzeneggera i Hamilton. Co prawda Charewicz i Gniewkowska zagrali dobrze, a pod względem doboru głosów pod ich postacie na pewno nie było źle, ale do samego końca nie mogłem pozbyć się wrażenia sztuczności. Nie wykluczam jednak, że to po prostu wynik tego, że T-800 i Sarę Connor przez lata oglądałem w oryginale i trudno mi się jest przestawić na ich polskie głosy. Kiedy film ukaże się na Blu-rayu, bez wątpienia jeszcze raz się z nim skonfrontuję, żeby ocenić, czy coś się zmieniło. Póki co jednak – na Mroczne przeznaczenie z dubbingiem można wybrać się do kin bez większych obaw.
© Grafika w nagłówku: 20th Century Fox.
-
7/10
-
7/10
-
9/10
-
9/10
FILM BYŁ SUPER Bardzo mi się podobał
Nie wiem jak niby komu kolwiek mogła ta część się podobać jesli miała niby być wierną kontynuacją 2 części?! GDZIE DO CHOLERY JOHN, WYBAWCA LUDZKOŚCI?! Mamusia w tej części musi go zastępować? To jest jakieś żenujące, nawet sekundy w żadnym zwiastunie nie dostał! Poprawcie mnie jak się mylę
Zastrzelili go na początku filmu.
Chyba nie oglądałeś sceny z Hamilton cytowanej na początku w oryginale, bo ci Knapik zagłuszył. Aktorka brzmi jak rasowo zżulona delira z wielopromillowym bagażem i tirem przejaranych fajek na koncie. Ta polska wersja jest wręcz lajtowa w tym miejscu.
A może by tak czytać ze zrozumieniem? Napisałem wyraźnie, że polski dubbing w tej konkretniej scenie jest słaby, bo polska aktorka głosowa nie klei się w ogóle z Hamilton. Drugi raz, kiedy odnosiłem się do tej sceny, mowa była wyłącznie o przekleństwach – i w tym kontekście było 1:1 (w angielskiej były dwa „fucki”, w polskiej jakieś dwa ostre przekleństwa w tych samych miejscach).
Całe szczęście, że nie zniszczono filmu Joker beznadziejnym dubbingiem. Kupiłem w streamingu w języku oryginalnym z napisami polskimi. Terminator na szczęście też jest dostępny z napisami. Chciałem zobaczyć Jumanji w kinie, ale niestety zostałem skazany na dubbing i odpuściłem. Do dzisiaj nie widziałem filmu i nie zamierzam oglądać w takiej wersji
Praktycznie każdy film jest dostępny w wersji oryginalnej z polskimi napisami, więc to czy jakiś film ma dubbing nie powinno ciebie interesować, bo i tak masz wybór. Gorzej jeśli ktoś chce obejrzeć takiego „Jokera” nie z lektorem a właśnie z dubbingiem. Prawda jest taka, że jeśli film nie dostanie dubbingu w kinie (mowa o produkcjach aktorskich) to najprawdopodobniej nie dostanie go już wcale, a przynajmniej nie przez najbliższe 15 lat, bo są wyjątki od reguły. Nieliczne ale jednak się zdarzają.
Druga kwestia to taka, że poza produkcjami komiksowymi, do dubbingu teraz idą głównie słabe filmy. Nie ma się co oszukiwać. Najnowszy „Terminator” czy „Predator” pomimo polskiego dubbingu, są złymi filmami nie umywającymi się do pierwowzorów. Nawet dubbing nie ratuje tych filmów które są po prostu złe.
Jokera kupiłem w streamingu na stronie pl.chili.com. Można tam kupić na zawsze film lub go wypożyczyć. W przypadku tego filmu jest dostępna tylko wersja oryginalna z napisami lub bez – jak kto woli. Brak lektora/dubbingu. Nie wiem, jaki jest wybór w przypadku DVD/Blu-ray
Beznadziejny dubbing, nie rozumiem czemu jakaś postać mówi coś po hiszpańsku (napisy po angielsku na ekranie) po to żeby następnie zacząć mówić po polsku (włącza się dubbing) i znów po chwili mówi po hiszpańsku + napisy. Strasznie to męczące.
Albo dubbinguje się wszystkie kwestie danej postaci, albo żadnych. Zdecydowanie wolałbym lektora do tego filmu i jego brak w niektórych scenach (napisy po angielsku) nie powodowałby takiego dyskomfortu przy oglądaniu. Z drugiej strony czemu te napisy w polskiej wersji językowej filmu są po angielsku? Angielski nie jest u nas ani językiem naturalnym ani urzędowym, nie wszyscy go znają, ja na przykład w szkole miałem rosyjski. Ogólnie moja ocena polskiego dubbingu to 0/10, właśnie przez wspomniane wcześniej kwestie. Nie obejrzałem filmu w całości w tej wersji bo było to po prostu męczące.